Wielu wcale nie wstaje o trzeciej nad ranem, bo pracę rozpoczynają wieczorem dnia poprzedniego. Śniadanie najczęściej jedzą w domu i nie czują zapachu świeżego pieczywa. Co to za grupa zawodowa? Oczywiście mistrzowie piekarnictwa. 4 maja piekarze świętują swój dzień, podobnie jak hutnicy, strażacy, kominiarze i garncarze. Patronem ich wszystkich jest bowiem św. Florian, który roztacza opiekę nad tymi, których praca jest związana z ogniem.
Mówią: „Nie pali się, to nie piekarnia”. Istotnie u nas często się pali – nie tylko, gdy są wielkie zamówienia, ale także kiedy trafi się nieco humorzaste ciasto, wszak już prowadzenie zakwasu to sztuka dla cierpliwych, ale rumiane bochenki wynagradzają trud. Zgodnie z tradycyjną recepturą chlebowe ciasto zawsze potrzebuje określonego czasu na wszystko: od wyrabiania, przez wyrastanie, garowanie, wypiek i stygnięcie. W piekarni wszystko musi być robione we właściwym czasie i w odpowiedniej kolejności. Chcemy się z Państwem dzielić pysznym i zdrowym pieczywem najwyższej jakości, dlatego każdego dnia dokładamy wszelkich starań, by naturalne, zdrowe i smaczne chleby trafiały na Wasze stoły.
Moim wspaniałym mistrzom piekarnictwa i wszystkim lokalnym piekarzom składam najserdeczniejsze życzenia udanych wypieków, sprawdzonych receptur oraz pasji i inspiracji do tworzenia arcydzieł smaku! Jestem przekonana, że bez Was i Waszej pracy śniadania nie byłyby takie same 😉